7 kwietnia 2016

Na wiosenne oderwanie od kanapy

Moje ciało samo w sobie również chciałoby zaistnieć, oto jak by wyglądało i grało jako zespół muzyczny. Zachęcam do sprawdzenia kondycji swojego ciała na http://www.bupa.co.uk/health-information/bodyasaband. świetna zabawa!!!! I daje powody do zastanowienia się nad sobą, zwłaszcza teraz, gdy wiosna. A poniżej wypociny moich trzewi, zapraszam:





8 lutego 2016

ilustracja tekstu

Zobaczył, że kobieta podaje mu dziecięcą rączkę, maleńką, pulchną dłoń, i schwycił tę dłoń, nie myśląc o tym, że ratuje komuś życie, lecz dlatego, że nazwano go żołnierzem i poproszono o litość. I ciągnąc za sobą to dziecko, a potem w ogóle trzymając je pod pachą, rzucił się na wyścigi z pierwszymi szczurami, na wyścigi ze śmiercią – przed siebie, wzdłuż tunelu, tam, gdzie czekała drezyna i koledzy z posterunku. Już z daleka, ponad pięćdziesiąt metrów od nich, krzyknął, żeby zapalali. Ich drezyna miała silnik, jako jedyna na dziesięciu najbliższych stacjach, i tylko dlatego mogli wyprzedzić szczury. Strażnicy mknęli przed siebie i z dużą prędkością minęli zapuszczoną Dmitrowską, na której gnieździło się kilku odludków. Krzyczeli do nich: „Uciekajcie! Szczury!”, ale wiedzieli, że nie uda im się już uratować. Podjeżdżając do posterunków Sawielowskiej, z którą, dzięki Bogu, mieli w tym czasie układ pokojowy, zaczęli zawczasu zwalniać, żeby przy takiej szybkości nie zastrzelili ich na podjeździe jako bandytów, i ze wszystkich sił wołali do strażników: „Szczury! Szczury idą!”. Byli gotowi na dalszą jazdę przez Sawielowską i dalej, wzdłuż linii, błagając, żeby ich przepuścili, póki jest dokąd uciekać, póki szara fala nie zaleje całego metra.

Lecz na ich szczęście na Sawielowskiej znalazło się coś, co uratowało uciekinierów, stację i być może całą Linię Sierpuchowsko--Timirjazewską: kiedy zlani potem dojeżdżali do straży krzycząc o śmierci, której ledwo udało im się umknąć, tamci już pośpiesznie ściągali pokrowiec z jakiegoś potężnego urządzenia.

Był to miotacz płomieni zmontowany przez miejscowe złote rączki ze znalezionych części, prymitywny, ale niezwykle silny. Gdy tylko pokazały się pierwsze szeregi szczurów, a z mroku zaczął dobiegać narastający szum i zgrzytanie tysięcy szczurzych łap, strażnicy odpalili miotacz i nie wyłączali go, aż skończyło się paliwo. Huczące, pomarańczowe płomienie
wypełniły tunel na długości kilkudziesięciu metrów i paliły, spalały szczury, bez przerwy, dziesięć, piętnaście, dwadzieścia minut. Tunel napełnił się ohydną wonią palonego mięsa i dzikim szczurzym wyciem…

Dimitry Glukhovsky, Metro 2033, Rozdział 1. "Koniec Świata"








30 stycznia 2016

dodawanie

miotamy sie i szukamy wciąż
swojej jedynej drugiej połowy
ale przecież
jeden plus jeden daje dwa
gdzie tu miejsce na dzielenie?
odjęci siedzimy sami
a przed (roz)mnożeniem
każdy sie usilnie broni

7 września 2015

promocja

Witam sercznie, ząładowałam nowe grfaiki na redbubble, możecie nabyć ubrania i gadżety z moimi nadrukami. zapraszam serdcznie to przejrzenia i zakupków! cłuje wszystkich moich fanów ;)

29 sierpnia 2015

nowe zabawki


Zaczęłam bawić się linorytem, koleżanka mi to podpowiedziała. Umówiłam się z nią, ze podłubie w linoleum i odbijemy to wszystko u niej w pracowni. Niestety, albo sety, nie mogłam się powstrzymać i zrobiłam pierwsze próby juz w domu. Dłubię na wykładzinie podłogowej 3 mm, dłutkami z OBI (które po trzecim ''arkuszu'' już się stępiły), a odbijam czarna farba akrylową - krotko mówiąc warunki plastyczne iście spartańskie, ale jako osoba pozbawiona najmniejsze dozy samokrytycyzmu i, jak to kiedyś napisałam sobie na ścianie, że: "jestem z siebie zawsze zadowolona - jak dobrze", i tym razem efekty mojej pracy cieszą mnie niezmiernie i dziele się nimi z Wami. Miłego obcowania z moimi wypocinami! Buziaczki!


zabawa
 kolaż bałaganiarza
 bez tytułu
kolaż ułożony

prace formatu a4

16 sierpnia 2015

w pocie czoła

 Wcale Nie Jst Mi Tutaj Tak Zle







slonia siotra gdy tylko zobaczyla od razu zaharabcila. bardzo milo :) pozdrawiam!

15 marca 2015

31 stycznia 2015

La Belle Mixtape | Summer Memories | Henri Pfr | Radosna Twórczość




dzwieki tu lataja wokól główki
jak mroczki,

miekkie i świecące
powstały od słonca,

nie sa męczące, lecz jasne i kojące

juz nastepnych słychac kroczki

7 grudnia 2014

W(h)am

ponieważ najpopularniejsza kolęda na swiacie już rozbrzmiewa w rozgłośniach i telewizorniach, coraz goręcej robi sie w zwiazku z wyprzedazami i nabywaniem małych i duzych, wyamrzonych lub nie, prezentów - skarbów dla najbliższych (co jest udreka bo nagle uderza nas banalnośc porpozycji, jakie przychodza nam do głowy i smutna prawda kompletnego braku wiedzy o gustach i upodobaniach ludzi z ktroymi spedzamy czas. własciwie - czy naprawde SPEDZAMY Z NIMI ten czas, czy tylko jestesmy obecni po prostu w tym samym meijscu i czasie?) - tak więc by nie przedłuzoac. uderzona pewnym a jakze switecznym obrazkiem, postanowiłam wpisac sie w to szaleństwo juz śalc kartki świateczne. ta peirwsza dla was - czytelników, podgladaczy, odwiedzajacych. tzymajcie sie swieżo!



16 października 2014

na pewno ruda

http://www.artfido.com/blog/artist-conducts-experiment-where-he-draws-himself-while-on-different-drugs-and-alcohol/ wspanialy artykuł!

Uważam za niezwykle inspirujące tego typu eksperymenty. Wciąż muszę przeczytac "Drzwi percepcji" Huxleya. jak dzis pamietam fragment, wyrwany gdzieś z gardła internetowej potwory, wydarty tej masie przemielonego "www" (Wielkie Wirtualne Wymiociny). Może lepiej byłoby Wymiona? W każdym razie doskonale pamietam fałdy spodni żyjące swoim własnym życiem, ich kolor byłą neimal odczuwalny fizycznie a miekkoś nie do opisania zmysłami. Materiał nei chciał sie na nich ukąłdac, wedrował po cąłym pokoju, jego istota nadawała dzwięki kwiatom, kołysały sie, pulsowały, tworzyły obrazy jak u van Gogha... A!

Własciwie co ja tu wypacam? Czy się nie powtarzam? Obawiam sie, że tak naprawde nic na ten temat do powiedzenia nie wiem co gorsza! prawdopodobnie mogłabym powiedziec bardzo duzo, ale w momencie keidy próbuje nazwac myslami to co sie kłębi w głowie, wydobysc z czelusci czaszki mysli, siedzace tam zapewne od zarania dziejów. Gdy swymi sztywnymi końcami palców powolutku chwytam te strzepki, uważają by nie uszczknac z nich ani niteczki... Z pierwszym blaskiem jawy i swiatła - blakną. Tak czuje to! Widze te skraweczki jak uciekaja z nich kolorki, wyciagam je juz wyblakłe, no moze pastelowe. I tylko unosi sie nad nimi chmurka ich istoty, kolor intensywny, wprost z teczki pani Tęczy, jak mgiełka słodkich perfum ponad koafiura Emmy.